Jeszcze singielka czy już stara panna?
20:21:00
Jest taka teoria socjologiczna, która mówi, że singlem można być nie wcześniej niż około 24-25 roku życia. Dzieje się tak, ponieważ dopiero w tym wieku nabywamy dojrzałości społecznej. Jest całkiem naturalne, że zanim przekroczymy ten magiczny próg dojrzałości, poszukujemy swojej drogi, swojej wersji siebie, a związki są częste i krótkotrwałe. To jest jak najbardziej ok. Teoria ta zakłada więc, że
bycie singlem to świadomy wybór jednostki
(i nie, nie chodzi o to, o czym mówi kawał z brodą, że jestem singlem z wyboru, bo nikt mnie nie wybrał).
Druga teoria, głoszona przez doktora od metod badań społecznych (studiowałam bowiem socjologię) głosiła, że jeśli dziewczyna nie zaklepie sobie chłopaka do trzeciego roku, to potem zostanie starą panną, bo towar będzie już przebrany. Śmialiśmy się z tego, ale cóż, miał trochę racji. Co prawda wiek panien młodych rośnie, ale wciąż kobiety wychodzą za mąż dość młodo - w 2013 roku średni wiek panny młodej był równy 26 lat (GUS).
Ok, ale co z tymi dziewczynami, które się ociągały i w porę nie wyrwały tego jedynego?
wygórowane jakiekolwiek wymagania wobec meżczyzn. Ja za dwa miesiące będę nią oficjalnie (więc spodziewajcie się zalewu tekstów o tym przełomowym wydarzeniu). Czy singielstwo to był mój wybór? Po części tak, bo nie spotkałam nikogo pasującego, a po części nie - trudno mi wchodzić w nowe znajomości i utrzymywać te już istniejące.
Jest duża szansa, że ocknęły się jako roszczeniowe trzydziestki -
miejska legenda głosi bowiem, że singielki po trzydziestce są porąbane i mają
Jest wiele powodów, dla których kobiety zostały same. Były zajęte inwestowaniem w siebie (to jest złe, możecie skończyć jak ta pani, z pięknym domem i objechanym dookoła światem), ich kilkuletni związek się rozpadł lub po prostu żaden związek nie wypalił. W randkowaniu (tak jak we wszystkim) trzeba mieć też farta.
Wolnych i sensownych mężczyzn jest teraz wokół mnie mało. Po pierwsze, ogólnie jest ich mniej niż kobiet, a po drugie większość pasujących wiekiem jest zajęta. Tu dochodzimy do sedna tego tekstu - czy mając ograniczony wybór, mogę wciąż nazywać się singielką? Trudno nazwać to nieprzymuszonym wyborem, jeśli nie bardzo jest z czego wybierać.
Pytanie, kiedy singielka zmienia się w starą pannę?
Czy wtedy, gdy postanawia zamieszkać z kotem? Czy wtedy, gdy płacze po nocach w poduszkę z tęsknoty za tym jedynym? A może wtedy, gdy zaczyna nosić bure, bezkształtne ciuchy i obciachową fryzurę? Albo wtedy, gdy zaczyna o mężczyznach mówić wyłącznie źle? Czy wtedy, gdy znalezienie partnera staje się sensem życia?
Ja nie czuję się starą panną (jednakże jeden warunek już spełniam - mam kota), choć moja babcia uważa, że bycie samej mi przeszkadza i pociesza mnie tak: nie martw się kochana, poczekasz jeszcze parę lat i zaczną się rozwodzić.
Cudna perspektywa. Póki co, robię swoje. I wy też róbcie, dobrze wam radzę.
Ciao.
Ciao.