Zastanawiałam się, czy nie odpuścić sobie pisania tego tygodnika, bo szczerze mówiąc nie działo się u mnie ani wiele, ani dobrze. Nie chcę na tym blogu smęcić, ale z drugiej strony w życiu nie zawsze jest kolorowo. Tak więc piszę. Jeśli ktoś nie lubi smęcenia, czyta na własną odpowiedzialność.

Badania, które miały być formalnością, pokazały, że potrzeba dalszej diagnostyki. Dwa do trzech tygodni nerwówki przede mną. Chociaż nie mam jakoś nadziei, że sprawa się zakonczy na tym etapie. W związku z tym musiałam przełożyć wyjazd na bliżej nieokreśloną przyszłość, choć mam nadzieję (tak, wiem, nadzieja matką głupich), że uda mi się ogarnąć do połowy kwietnia. Czas ucieka, a w październiku chcę być z powrotem w Polsce. 

Poza tym okazało się, że mam niedobór jodu. Wyniki hormonow tarczycy odwróciły się o 180 stopni, ale mam nadzieję (znów), że suplementowanie jodu pomoże na wysokie ft3. TSH niech zostanie na obecnym poziomie, jest niemalże książkowe. Teraz rozumiem, czemu tak ciągnie mnie nad morze.

W związku z powyższymi, blog leżał odłogiem. Dałam ciała i pojawił się tylko jeden tekst

• Wiosenna chciejlista

Nie mogę obiecać, że w tym tygodniu będzie lepiej, ale zrobię co w mojej mocy.

Wykopaliska sieciowe przyniosły kilka ciekawych linków:

• Pierwsza manga zanimowana. Urocza animacja, nie tylko dla fanów kultury japońskiej.
• News Feed Eradicator. Wtyczka do Chrome, która wyłącza fejsbukowy feed. Użyteczna zwłaszcza dla tych, którzy chcą lub muszą ograniczyć czas spędzany na przeglądaniu postów znajomych.
• Motywujące cytaty Onelittlesmile. 
• Żeby nie było śladów. Książka Cezarego Łazarewicza ustawia się w kolejce do przeczytania. Na razie jednak wolę sięgać po łatwiejsze lektury, dlatego zabieram się w końcu za Sprawiedliwość owiec Leonie Swann.

Tyle. Udanego odpoczynku!