Czy warto się zmuszać do robienia tego, czego się nie czuje?

12:00:00

To zależy do czego. Warto się zmuszać dla rzeczy, które przynoszą nam korzyści, rozwijają nas, zostawiają coś w naszym życiu. Nie warto dla tych, które są błahe, które nic nie wnoszą poza frustracją. Pomijam sprawy, na które nie mamy wpływu. 



Wiadomo, nie wszystko robimy ze śpiewem na ustach, ale umówmy się: są rzeczy, które lepiej robić dla własnego dobra. Nawet, jeśli bardzo się nie chce. Najlepiej zaś - w ogóle z pewnego rytmu nie wypadać. Wiecie jak to działa - dziś odpuszczę trening, nic się nie stanie. Ok, kolejny też mogę sobie darować, nadrobię jutro. I co? Jutro nie nadchodzi, a ja mam w plecy miesiąc (kwartał, rok - niepotrzebne skreślić) treningu. Kiedy to minęło, nie mam pojecia. Znacie to? Ja też.
Taki kryzys dopada większość ludzi, nie tylko tych, którzy zmuszają się do każdego treningu, ale też tych, którzy są pasjonatami wysiłku.
Osobiście uważam, że lepiej jest zmniejszyć intensywność treningu, ale zachować ciągłość, niż przestać w ogóle.
Z tego samego powodu staram się zachować ciągłość tego bloga, chociaż jest mi obecnie trochę trudno, ale lepiej jest dodać jeden wpis tygodniowo niż przestać pisać w ogóle. Dopóki będzie to dla mnie ważne miejsce, dopóty będę utrzymywać ten rytm. Złe dni w końcu mijają.
To samo jest z innymi sprawami,np. z piciem wody. Nie lubię wody okrutnie, a powinnam ją pić, dla własnego pożytku. Dlatego piję, mam odmierzone półtora litra, które muszę dziennie wypić i tyle. Nie należy się zastanawiać, czy lubię tę czynność czy nie, trzeba to po prostu zrobić.

Są też sprawy, które można sobie odpuścić. Wiem, że w dobie haseł typu musisz być najlepszą wersją siebie odpuszczanie brzmi jak herezja. Szczerze mówiąc, mam to gdzieś. Nie zamierzam tracić czasu na zmuszanie się do czegoś, czego nie lubię i co nie przynosi mi korzyści, czy to zdrowotnych czy rozwojowych. Nie zmuszam się do kontaktu z ludźmi, którzy ciągną mnie w dół ani z tymi, których nie lubię. Bywa to trudne, bo z niektórymi dzieli się np. przestrzeń w pracy, ale staram się jak mogę, a już napewno nie wkładam w te kontakty żadnych uczuć.
Niektórzy nie lubią jazdy na rowerze, spoko, świat się nie zawali przez tych, którzy wolą na piechotę. Nie mam ochoty się też zmuszać do chodzenia do kina i ekscytowania się kinematografią, jeśli szczerze mówiąc ani mnie ona ziębi ani grzeje. Nie chcę też zmuszać się do picia piwa w knajpie, bo piwa nie lubię. Nie lubię ćwiczyć gry na gitarze i do niczego nie jest to mi ani nikomu potrzebne. Nieudolne rzępolenie nie przynosiło mi nic, poza poczuciem straconego czasu, wiec bye gitaro. Mam lepsze metody rozwoju.

Nie chodzi o to, żeby z góry odrzucać to, czego nawet nie spróbowaliśmy, a co wydaje się nieinteresujące. Ale jeśłi coś robicie i czujecie, że to nie wasza bajka, lepiej odpuścić. Dla naprawdę ważnych rzeczy warto się pomęczyć, ale dla bzdur? Nigdy. Zmuszanie się rodzi frustrację, Widzieliście kiedyś kobiety, które z zaciśniętymi ustami podawały do stołu? Jest takie powiedzenie wśród psychologów, albo ekspresja, albo depresja. Zgadnijcie, którą formę wybierają ludzie zaciskając usta w linijkę? I to wszystko przez głupi obiad, przez zmuszanie się do rzeczy, których się serdecznie nie znosi. Ok, to był ekstremalny przyklad.

Nie chodzi o to, żeby arbitralnie komuś narzucać, co jest warte zmuszania się, a co nie. Są sprawy, do których po prostu nie ma się serca, więc jedyne pytanie jakie pozostaje to takie, co jest naprawdę warte wysiłku?

Pssst! Niezbyt lubię też robić zdjęcia, nie sądzę, że jestem dobrym pstrykaczem i nie zmuszam się do tego. Jedno wielkie NIE. ale wiem, że instagram i te sprawy... blogowi zrobiłoby to dobrze. Czasem coś, co kiedyś nie przynosiło żadnych korzyści, może z czasem nabrać znaczenia, wciąż w to nie wierzę, ale chyba tak jest...

You Might Also Like

0 komentarze

Popularne

Instagram