Fińskie starocie, francuskie barany i boląca głowa [tygodnik 42/16]

21:58:00

Ahoj.

Z tego numeru tygodnika dowiecie się, czym są fińskie starocie, skąd się wzięły francuskie barany i dlaczego boląca głowa zmusza mnie do egzystencjalnych rozważań.
Gotowi?

tygodnik, francuskie barany, lampki, choinka, bombka, blog

Grudzień jest depresyjnym miesiącem ze względu na mizerną długość dnia, więc się doświetlam. To w bombce to prawdopodobnie jelonek, choć wygląda jak kozioł szatana.

Wiecie, jak często mam wyrzuty sumienia, że przestałam pisać tygodnik regularnie (i że w ogóle przestałam pisać regularnie)? Ale równie często (czyli bardzo często) mówię sobie, że hej, to moje miejsce i piszę kiedy chcę, to nie jest moja praca, już jedną mam i wystarczy. Czy zmniejsza to moje wyrzuty sumienia? Niezbyt. Także tego.

Moja nieobecność ma swoje wytłumaczenie - przeprowadziłam się w połowie października i od tego czasu byłam pozbawiona internetu. 

Najpierw mnie to jakoś denerwowało, ale potem zaczęło mi się podobać, ile mam czasu i co mogę z nim zrobić. W tym tygodniu wrzucę tekścik o tym eksperymencie, także stay tuned. Powoli wracam jednak do żywych, ale raczej już nie w takim zakresie, jak kiedyś. Jestem panią swojego czasu, ok?

Firma, w której mam zaszczyt pracować poniekad zmusiła mnie do powrotu do nauki francuskiego. 


Toteż się uczę, wisi nade mną praca domowa na jutro, ale najpierw blog. Trzeba mieć priorytety. Owszem, miałam zamiar wrócić do nauki, ale w nieokreślonej przyszłości, ale nieokreślona przyszłość dopadła mnie znienacka. Okazało się, że pamietam jednak więcej niż mi się wydawało. A wydawało mi się, że pamiętam tylko dwa wyrażenia: "va t'en" (wynocha) i "revenons a nous moutons" co w dosłownym tłumaczeniu znaczy "wracajmy do naszych baranów", a w niedosłownym znaczy "wróćmy do tematu rozmowy". Najwyraźniej małpki w mojej głowie postanowiły wziąć się do roboty i pootwierać mi różne zapomniane szufladki.

Przeszłam w tym tygodniu migrenę roku, taką z rzyganiem z bólu. 

Rok się już kończy, więc mam nadzieję, że ewentualny kolejny atak nie przebije tego ostatniego. Wiecie co jest w tym najgorsze? Nie ból. Rzyganie. Rzyganie to taka czynność, która pozbawia cię kontroli nad własnym ciałem. Nie ważne, jak bardzo chcesz to powstrzymać, twoje ciało ma inny pogląd na tę sprawę i już, Lubię mieć życie pod kontrolą, a tu przychodzi migrena i pokazuje mi fucka. Takie mnie naszły egzystencjalne rozkminy w toalecie gdzieś na starych Włochach.
Mówię wam, niefajne to było.

Ogólnie grudzień mija mi na razie z prędkością światła (w przeciwieństwie do listopada, który wlókł się niemiłosiernie), więc w związku z tym, że ograniczam net nie mam żadnych wykopalisk.

Wzięło mnie za to na starocie muzyczne i to na dodatek z Finlandii.


Poets of the fall - Late Goodbye

(kto pamięta pierwszą część Mafii?)


Phoenix Effect - Perfectly good day




Mam ich jeszcze kilka, ale dla waszego dobra zachowam je dla siebie.
Tyle na dziś. Za dwa tygodnie będziemy już w połowie świąt. Dacie wiarę?

Ciao!

You Might Also Like

0 komentarze

Popularne

Instagram