Kocham pracować, gdy inni mają wolne, czyli historie zza sklepowej lady cz. II

14:09:00

Wszyscy lubimy długie weekendy, prawda? A wiecie, że są ludzie, którzy nigdy ich nie mają? 

Wbrew pozorom jest całkiem sporo branż, w których pracuje się w tzw. ruchu ciągłym, służby ratunkowe, hotelarstwo, ochrona, call center, stacje benzynowe etc., przy czym jedne branże są za to mniej lub bardziej wynagradzane, a inne pracują w czerwoną kartkę w ramach obowiązku, bez żadnej rekompensaty.


historie zza sklepowej lady święta dni wolne


Zanim jednak otworzysz buzię, żeby powiedzieć, że przecież mogli wybrać inny zawód, zastanów się, co byś zrobił, gdyby nagle nikt nie chciał pracować w ruchu ciągłym. Po kogo byś zadzwonił, kiedy potrzebowałbyś pomocy i gdzie zatankowałbyś samochód w razie nagłej potrzeby? Albo gdzie kupiłbyś paczkę gumek?

Swoistymi szczęśliwcami są pracownicy marketów, którzy dzieki ustawie dostali prezent w postaci dni ustawowo wolnych. Czujecie to? Dopiero ustawa uwolniła ich od przymusu pracy w świątek (w piątek i niedzielę już nie,). Sądząc po komentarzach, które pojawiają się w sieci przed każdym świętem, niektórzy klienci mają im to za złe. Jak wiadomo, pracownicy sklepów nie mają rodzin ani nawet głupiej potrzeby odpoczynku, takiej samej jak reszta pracujących. Oni jak wiadomo istnieją tylko po to, żeby reszta społeczeństwa mogła tłumnie ruszyć do sklepów akurat w dni wolne od pracy. Ok, chwilowo koniec sarkazmu,

Powiedzmy, że pracownicy marketów są jakoś zabezpieczeni. Inaczej mają się sprawy z pracownikami małych sklepów, bo tych (sklepów) nikt nie kontroluje. Teoretycznie oni też powinni mieć wolne w dni świąteczne. Teoretycznie jeśli sklep chce się otworzyć w dzień ustawowo wolny, za ladą musi stać właściciel. 

Teoretycznie - to słowo klucz.

Praktycznie jest tak, że:

1. pracownicy nie mają wyboru, czy chcą pracować w święto. 

Mało który pracownik sklepu widział na oczy umowę o pracę, a jeśli jest na umowie zleceniu (lub na własnej działalności, co podobno jest nową modą wśród pracodawców), to sorry, ale przepisy prawa pracy już go nie obejmują. Nawet jeśli zawitałaby w skromne progi Inspekcja Pracy (ale bez jaj, oni nie pracują w święta), to pracodawca powie: pracownicy są tu z własnej woli. 
W mojej firmie był oficjalny zakaz brania urlopów w jakiekolwiek święto - czyli w dni, w które wolne należało nam się jak psu buda, bez brania urlopu. Personelu jest zwykle tylko tyle, żeby sklep działał, nikogo więcej, więc wiadomo, że jeśli ktoś weźmie sobie urlop, to za ladą będzie musiał stanąć właściciel. Oh wait, właściciele przecież mają prawo do świętowania, więc nie będą za nikogo pracować. Sklepu też nie zamkną, bo w związku z zamkniętymi marketami małe sklepy mają wówczas bardzo duże utargi, zwłaszcza te z koncesją na alko.
Prawda jest taka, że ludzie dostają kota w dni okołoświąteczne, nawet jeśli sklepy są zamknięte tylko jeden dzień, a Ty możesz mieć i cztery dni wolnego (wyjątkami są Boże Narodzenie i Wielkanoc, gdzie jest AŻ DWA dni wolnego dla sklepów). Wigilia, Wielka Sobota i Sylwester (w które mieliśmy otwarte do 8 -9 wieczorem, duże sklepy zamykano wcześniej) były najcięższymi dniami w roku, ale to było ok, klienci mieli powody, żeby robić duże zakupy. Jak jednak wytłumaczyć fakt, że w święta również nie zamykały się drzwi?
Co drugi klient oczywiście z tekstem: ale mi was szkoda, że musicie pracować w święta. Co "życzliwsi" dodawali: no, ale w sumie taki macie zawód.
Po którymś takim tekście w ciągu jednego dnia ciśnienie niektórym kolegom skakało do 200.

2. Pracownicy sklepu nie mają żadnych korzyści z pracy w święto. ŻADNYCH.

Tak naprawdę sklepy pracują, bo są klienci, a to oznacza zarobek dla właścicieli (pracownicy nie mają żadnej prowizji od sprzedaży). Część klientów naiwnie sądzi, że w zamian za pracę w święta dostajemy premię albo dni wolne. Nie słyszałam o takim przypadku, żeby szefostwo sklepu wynagradzało w jakikolwiek sposób dyżury w świąteczne dni. Przecież praca to nasz obowiązek. Tak, możemy zmienić pracę, ale pomyślcie o tym, jak jest dziwnie, kiedy sklepy są zamknięte przez jeden dzień, a potem zastanówcie się, co by było, gdyby wszyscy ci, którym każecie zmienić zawód (bo chcieliby mieć kilka dni w roku wolnych tak jak reszta) posłuchali waszej rady. Byłaby lipa, prawda?
Gdyby klienci chcieli zrobić pełne zakupy dzień wcześniej, nie byłoby utargu w święta. My, pracownicy też moglibyśmy popijać piwko na grillu nad jeziorem albo uczestniczyć w świątecznym obiedzie. Po co jednak robić wcześniej zakupy, skoro sklep będzie otwarty? - myślą klienci. Po co zamykać sklep, skoro jest pełno klientów? - myśli pazerny właściciel. Popyt napędza podaż. Kółko się zamyka. 
Nie mówię tu, że klienci przychodzą po jakieś naprawdę ważne rzeczy, zwykle sa to jakieś pierdoły, a w późniejszej fazie dnia również litry wódki. Bardziej niż z rzeczywistej potrzeby przychodzą, bo mogą, bo mają wolne, to czemu nie przyjść i rzucić ulubionym tekstem sprzedawców - ale mi was szkoda, że musicie pracować.
Ponoć mówią to z dobrego serca, nie wypowiadam się, bo nie umiem czytać ludzkich intencji.

Zauważam pewną tendencję w mieście, gdzie mieszka moja mama, kilka lat temu w dni świąteczne był otwierany tylko jeden sklep i pracował w nim właściciel. Teraz jest ich regularnie otwieranych trzy albo cztery i we wszystkich pracują sprzedawcy. Dla kontrastu, w tym samym mieście działa siedem aptek, żadna nie jest otwarta w święto (można próbować dzwonić i się płaszczyć, może sprzedadzą). To jednak nikogo nie oburza. Możliwe, że nie pracują, ponieważ pracownikami są tam w większości członkowie rodziny.

Za każdym razem, kiedy nadchodzi czerwona kartka, w sieci pojawiają się pytania: czy będzie dziś otwarte to, to albo to? Nie będzie? No jak to, przecież ja mam wolne, a tu wszystko pozamykane?
Jeśli Ty masz wolne i się z tego cieszysz, to pomyśl, ze inni też by chcieli odpocząć, spotkać z przyjaciółmi czy po prostu zrobić to, na co zwykle nie mają czasu. To jest tylko kilka dni w roku. Świat się nie zawali, jeśli sklepy i inne lokale będą zamknięte. 

Ciao.

ps. Ten tekst należy do swoistego cyklu wspomnień byłej pracownicy sklepu, a pierwsza część znajduje się TU (co zaskakujące, to mój najchętniej czytany tekst).

You Might Also Like

0 komentarze

Popularne

Instagram